Camira - Basenji

Camira - Basenji

piątek, 19 lutego 2016

Gadżety z basenji i z Camirą



    Jako rodzinka kompletnie ześwirowana na punkcie swojego psiaka, ciągle pstrykamy fotki Camirce.
Ale mamy też parę fajnych gadżecików z naszą suczką i z basenji.

   Polecam dla wielbicieli swoich zwierzaków i rasy basenji.

Porcelanowy kubek z Camirą wykonany na zamówienie, ręcznie malowany ze zdjęcia.

Camira basenji - kubek ręcznie malowany

Adresówki z imieniem naszej suczki - na rewersie nr telefonu. 
Są trwałe, niezwykle kolorowe, a wzorów jest bardzo duży wybór.


Camira basenji - adresówki

A to pomysł mojego męża - naklejka na samochód, ale mamy też na kabinie prysznicowej i na szafie u córki :) 
Kompletne wariactwo !!!


Camira basenji - naklejka na samochód

I najładniejsza koszulka z basenji jaką dotychczas widziałam - planujemy kupić sobie na wakacje !



  Na razie tyle, ale cdn :)

wtorek, 16 lutego 2016

Życie codzienne z basenji

       W odpowiedzi na pytanie o to jak wygląda prawdziwe życie z basenji postaram się opisać co i jak w domu i na spacerze.
A przynajmniej przybliżę jak to wygląda u nas :)

    Trzeba od razu zaznaczyć, że cała nasza rodzinka ekspertami od psów, a już na pewno od tej rasy nie jest i pewnie popełniliśmy całą masę błędów, ale ciągle się uczymy, ćwiczymy  i poznajemy.

Camira to nasz pierwszy w życiu pies, a rasa jak to podają wszelkie dostępne źródła, łatwa nie jest...

     Zacznijmy od szczeniaczka - nie było źle, wszystkie meble popsikaliśmy sprayem odstraszającym i nakupiliśmy mnóstwo gryzaków, bo szczeniak lubi gryźć. Mała nie zostawała sama w domu, praktycznie zawsze ktoś ją pilnował. Większych strat nie było (poza wibrującym smartfonem, który nieopatrznie pozostawiono na łóżku i zjedzoną okładką książki).

      Camirka generalnie nie niszczy nic w domu, kiedy zostaje sama leży na łóżku lub posłaniu i czeka na nasz powrót - ale nie zostawiamy jej na dłużej niż na  1 do 2 godzin. Kabel od komputera na wszelki wypadek odpinam, krzesła przysuwam do stołu, bo zdarzyło się, że po stołku wskoczyła sobie na stół i zjadła chlebuś ze śniadanka :)  Pokoje dziewczyn są pozamykane - bo kocha waciki kosmetyczne, wyciąganie papierków i niezjedzonych w szkole kanapek... Piloty od TV na stole.

Na wszelki wypadek :)))))))


      To strasznie przylepny pies, który uwielbia przytulanie i spanie przy nas. W ciągu dnia daje znaki żeby iść z nią się położyć :)
Oczywiście śpi u nas w nogach - pomimo wielu prób nauczenia jej spania w kojcu (teraz żałujemy, że  w ogóle próbowaliśmy, trzeba było od razu malucha zabrać do łóżka!)
      Zabawkami jest mało zainteresowana - lubi gryzaki, gonienie za zabawką na sznurku (ale do tego zdrowie ma tylko młodsza córka) i naukę różnych nowych komend - choć u nas jest problem z nagradzaniem bo z uwagi na chorobę, smaczków nie można zbyt wiele dawać.

Nie bawi się jednak długo, zazwyczaj kilka minut, a potem przytulanko !!!!!!!!  :)



     Teraz przechodzimy do spacerów!

Camira - 5 miesięcy

    Tu nadmienię, że Cami gdy miała 3-4 miesiące chodziła do "psiego przedszkola"- tam nauczyła się bawić z innymi pieskami, podstawowych komend (siad, leżeć, do mnie itp.)  - wszystko to pięknie wykonuje w domu!


 Na polu (dworze) jest z tym niestety różnie...  :(

     Mieszkamy przy parku, gdzie jest duuuużo psiaków, są też kaczki i Camira wiecznie czuje zew - chce poznać się z każdym pieskiem i niestety ciągnie...
Z niektórymi psiakami bawi się pięknie i goni po "bezpiecznej (tzn. oddalonej od ulicy) części" parku, jednak ze smyczy można ją odpiąć tylko kiedy jest jeden lub dwa psy. Jeżeli jest więcej psów to nie spuszczamy jej ze smyczy gdyż "jak się wyrwie" do innego psa to na nic nie reaguje.
     Niestety jest to niesamowicie szybka rasa i nie ma co liczyć na złapanie psa, jeśli on tego nie chce. A czasami nie chce!
Kiedyś świetnie bawiłyśmy się na śniegu w "bezpiecznej części" gdy nagle, bez powodu, Camira zabrała się i poszła sobie. Nie biegła, nie uciekała tylko lekkim truchcikiem poszła sobie wzdłuż ogrodzenia (przywoływanie, cmokanie, uciekanie w drugą stronę - na nic się zdały). Wreszcie kiedy znikła mi już prawie z oczu pobiegłam za nią i znalazłam po drugiej stronie ulicy przy śmietniku... Tam zagoniłam za siatkę i złapałam, choć wcale tego nie chciała.
     Innym razem zdjęła sobie zbyt luźną obróżkę (szelki też potrafi zdjąć!!!!) podczas spaceru z córką i znowu zwiała do psów, które były po drugiej stronie ulicy i szczekały.

    Na szczęście w ciepłe dni mamy w okolicy pola oraz lasek nad rzeczką i tam spokojnie można Camirę odpiąć ze smyczy - wtedy goni jak oszalała, pilnuje się i zbyt daleko nie oddala, ze spotkanymi psami wariuje i jest super!!!

    Chciałam zapisać ją na szkolenie, ale do trenera, który ma doświadczenie z tą rasą (bo to nie to samo co owczarki czy labradory), ale jeszcze żaden do którego wysłałam maila się nie odezwał...

    Camira jest z nami już rok i ciągle z nią ćwiczymy (przywołanie, nie ciągnięcie smyczy itp.) i choć czasem tętno na spacerze wzrasta...
                                                          to nie zmienilibyśmy jej na żadną inną!!!


Camira - 1 rok


wtorek, 2 lutego 2016

Ferie z pieskiem

      W poszukiwaniu fajnego miejsca na ferie zimowe z psem wywiało nas do Czarnej Góry niedaleko Lądka Zdroju.

       Tam w pensjonacie "Wichrowe Wzgórze" spędziliśmy tydzień z naszą ukochaną Camirką.
Pensjonat usytuowany jest na uboczu, przy niewielkiej i mało uczęszczanej drodze, ok. 800 m od stacji narciarskiej. Wreszcie odpoczęliśmy od krakowskiego smogu i odetchnęliśmy świeżym powietrzem.

Jak przystało na Wichrowe Wzgórze wiało solidnie ale mimo to wieczorne spacery z naszym pieskiem, przy świetle rozgwieżdżonego nieba i latarki były niezwykle urokliwe :)

"Wichrowe Wzgórze"
    Sama stacja narciarska Czarna Góra jest świetnie położona i dobrze wyposażona - no może poza dwuosobową kanapą, pod wiele mówiącą nazwą "Babcia", który to wyciąg jest po prostu stary choć działał bez zarzutu...
Trasy narciarskie przy "Babci" mają prawie 2 km zjazdu każda (czerwona i czarna - ta ostatnia niestety nie była czynna ale może to i dobrze...), a druga co do długości "Żmija" ma po 1200 m zjazdu, w dwóch kierunkach (obie trasy czerwone). Gdyby tylko temperatura była na minusie to pewnie byłyby lepiej przygotowane. Niestety pogoda była prawie wiosenna i samo ratrakowanie nie na wiele się zdało.

Widok ze szczytu przy wyciągu "Babcia" - "Wichrowe Wzgórze" widoczne na polanie u podnóża góry na przeciwko. 

     Okolica jest przepiękna, zarówno pod względem ukształtowania terenu, zalesienia i zachowanych zabytków (tu wspomnę tylko ogromną twierdzę w Kłodzku   i przepiękny pałac w Kamieńcu Ząbkowickim). Warte zobaczenia są również: jaskinia Niedźwiedzia i kopalnia uranu.
      Niestety typowa dla tego regionu poniemiecka zabudowa zagrodowa - przepiękne domy z budynkami  gospodarskimi, tak charakterystyczne dla tego terenu są w dużym stopniu zaniedbane, a w wielu miejscach rozpadające się lub wręcz porzucone i straszące.

     Jeśli chodzi o jedzonko to szczerze polecam restaurację zlokalizowana na wyjeździe z Lądka Zdroju w kierunku Stronia Śląskiego, mieszczącej się przy stadninie koni, pod nazwą "Willa Marianna" - jedzenie przepyszne, pięknie podane - kucharz jest po prostu mistrzem w swym fachu. Stek boski, ravioli i spaghetti z kurkami - genialne, pyszny ser po czesku, cheeseburgery i sałatki. Restauracja działa sezonowo i od niego również menu jest uzależnione.
Oj warto tam zajrzeć !!!

Stek w sosie z zielonego pieprzu.


      A jak nasza Camirka się odnalazła w nowy miejscu?

Niestety pomimo bardzo dużego terenu wokół pensjonatu, po którym Cami miała biegać, musieliśmy się ograniczyć do biegania na długiej smyczy, gdyż pies naszej gospodyni miał pozostawiane do jedzenia gotowane kości wieprzowe i Camusia gdy tylko je zwęszyła nie była w stanie skupić się na niczym innym...
i nikogo już nie słuchała :(

Następnym razem musimy szukać domu  tylko dla nas i z ogrodzeniem :)