Camira - Basenji

Camira - Basenji

poniedziałek, 5 grudnia 2016

Drugie urodziny Camirki!!!!



       25 listopad to w naszej rodzinie WIELKIE święto. 

Camirka skończyła właśnie 2 latka! 

Z tej okazji przygotowałam dla niej tort (w podobnym stylu co rok temu - z uwagi na ZNT nie mogłam za bardzo kombinować... czyli gotowane: marchewka, ryż i wątróbka drobiowa).

Camira basenji - torcik z okazji 2 urodzin!!!!
    Bardzo smakowało :))))
Camira basenji - smaczny torcik urodzinowy :)

   Były oczywiście też prezenciki!!!!
Tym razem postawiliśmy na zabawki! Gryzaki, misiek bez wnętrzności (żeby nie było co rozbebeszać :)) i "latające talerze".

Urodzinowe prezenty Camirki.

 Oczywiście niektóre prezenty wprawiły naszego psa w dobry nastrój, a niektóre okazały się kompletnym niewypałem :(


    Misiek, czy może szczurek, albo jeżyk - to jeden z bardzo trafionych prezentów. Ma twardą główkę i pusty brzuszek (gdyby był pełny Cami od razu by go robebeszyła a wypełnienie w postaci białych farfocli latałoby po całym domu...). Ale pańcia -"czyścioszka" chcąc oszczędzić sobie sprzątania kupiła miśka "bez brzuszka" :) Nie przewidziała jednak jednego - jeżyk miał na pleckach i z tyłu głowy futerko! Najpierw śliczny miś stracił oba uszka, które poddane zostały całkowitej amputacji, a później został sumiennie i metodycznie  oskalpowany. 

Owszem nie było białych farfocli na podłodze, było za to mnóstwo włosków wyrwanych z plecków jeżyka. 

Misiek przetrwał pierwsze zauroczenie i obecnie nie wzbudza większego zainteresowania Cami -  może dlatego że już nie ma futerka :(

    Kółeczko do gryzienia - w zasadzie nie warte wspomnienia...


   Niebieska piłeczka z kolcami. Zabawka dla kota. W środku migająca dioda, która aktywuje się w momencie uderzenia o podłoże (mruga na niebiesko i czerwono). 

I w tym przypadku okazało się, że nasza suczka uwielbia gadżety i piłeczka jest strzałem w dziesiątkę. Pięknie ją 
w domu aportuje i uderza łapką jak kotek. Gryzie i skubie. 

Niestety bateryjka wypadła z mechanizmu świecącego i już nie mruga przy uderzeniu :( 
Mimo to jest ulubiona.

      Dwie piłeczki na sąsiednim zdjęciu na razie nie wzbudzają żadnego zainteresowania i nawet w domu Camira nie chce ich aportować!


    Pierwsze kółko do rzucania jest świetne - lekkie i chyba wytrzymałe. Poczeka do wiosny i będziemy próbować nauczyć Camirę go łapać. Drugie jest chyba za ciężkie dla niej, ale może kiedyś chociaż frędzelki ją zainteresują.
   
  Generalnie nasza Cami jest w zabawie krótkodystansowcem. Pobawi się kilka minut i koniec. Na polu nie aportuje piłeczki choć w domu robi to bardzo ładnie (bo interesuje ją wszystko co dzieje się wokoło). Ale ponieważ u naszego basenji wszystko dzieje się jakby z opóźnieniem więc jesteśmy dobrej myśli i ciągle staramy się uczyć ją nowych komend i zabaw, a ona jak jej się chce to to robi!

Pozdrawiam wszystkich wielbicieli basenji... :)

czwartek, 24 listopada 2016

Nowy miot w hodowli Chanzo Cha Nile

     
       Dla wszystkich zainteresowanych kupnem szczeniaczka basenji polecam hodowlę naszego Ondreja, w której właśnie spodziewają się nowego miotu.

Nowy miot basenji w Chanzo Cha Nile

http://www.basenjipes.cz/index.php/cz/basenji-stenata

Polecam!!!!

Na smutną jesień, wspomnienie wiosny czyli ogonek Camiry cd.

    Pogoda za oknem jaka jest to każdy widzi... dlatego też aby rozjaśnić te dni i choć odrobinę przypomnieć wiosnę uzupełniam cykl z ogonkami Camiry!

Czyli "każda wariatka ma w ogonku kwiatka 2"

Camira basenji - "Każda wariatka ma w ogonku kwiatka 2"

niedziela, 2 października 2016

Wspomnienia z wakacji - Kaszuby 2016


      W tym roku powróciliśmy na Kaszuby, które miło wspominamy z wakacji 2014 roku.

Tym razem zawitaliśmy do Stężycy, nad jeziorem Raduńskim Górnym.


   Udało nam się znaleźć domek z pełnym ogrodzeniem i dużą, 25 arową działką przy lesie.



Camirka biegała po działce od rana do wieczora, dodatkowo zaliczając spacerki na grzybki, gdzie szalała do woli wśród borówek, co jakiś czas zaliczając dłuższą pogoń za "dzikim zwierzem".
Na szczęście zawsze wracała :)

Choć kilka razy mieliśmy lekki stresik, kiedy zbyt długo się nie pojawiała.


Camirka po borówkowej ucieczce.
   Poza grzybowo - borówkowymi  wypadami, zaliczyliśmy też kilka wycieczek:

- zwiedziliśmy przepiękny  dworek Wybickich,




- cały dzień spędziliśmy w największym skansenie w Polsce we Wdzydzach,










- podziwialiśmy widoki z "Kaszubskiego Oka" - nowoczesnej wieży widokowej położonej tuż obok jeziora Żarnowieckiego.






- Camirka pierwszy raz zobaczyła też morze, ale jako że woda nie jest jej żywiołem, więc oglądała je z daleka :)




 Było super!!!!!! Nic dodać nic ująć!




poniedziałek, 18 lipca 2016

Każda wariatka ma w ogonku kwiatka !


   Po przerwie rozpoczynam cykl zdjęć pt. "Każda wariatka ma w ogonku kwiatka", czyli ogonek basenji  w różnych odsłonach :)


 









  Czekam też na przesłanie innych pięknych, psich ogonków z kwiatkiem!!!
:)


sobota, 19 marca 2016

Kubek do mycia psich łap Paw Plunger

    Dzisiaj zaprezentuję Wam fantastyczny gadżet, który świetnie myje białe łapki naszej Camiry i ułatwia utrzymanie czystości w domu.

To kubek do mycia psich łap - Paw Plunger.

    Został przywieziony z USA przez mojego najwspanialszego szwagra Artura. 
Koszt takiego "garnuszka" to ok. 20 dolarów. W Polsce spotkałam w kilku sklepach internetowych ale w dużo wyższej cenie...

    My posiadamy rozmiar M (czyli dla średnich psów) i choć wydaje się duży świetnie myje prawie całą długość łapek Camiry. 

Jest on szczególnie przydatny gdy wracamy do domu po spacerze, po deszczu gdy łapka jest w kropeczki z błotka albo wręcz jest cała w błocie. Wtedy mamy do wyboru wannę lub nasz Paw Plunger.

Na filmiku łapki nie były zbyt brudne, ale zapewniam Was, że ten sprzęt działa :) 




piątek, 19 lutego 2016

Gadżety z basenji i z Camirą



    Jako rodzinka kompletnie ześwirowana na punkcie swojego psiaka, ciągle pstrykamy fotki Camirce.
Ale mamy też parę fajnych gadżecików z naszą suczką i z basenji.

   Polecam dla wielbicieli swoich zwierzaków i rasy basenji.

Porcelanowy kubek z Camirą wykonany na zamówienie, ręcznie malowany ze zdjęcia.

Camira basenji - kubek ręcznie malowany

Adresówki z imieniem naszej suczki - na rewersie nr telefonu. 
Są trwałe, niezwykle kolorowe, a wzorów jest bardzo duży wybór.


Camira basenji - adresówki

A to pomysł mojego męża - naklejka na samochód, ale mamy też na kabinie prysznicowej i na szafie u córki :) 
Kompletne wariactwo !!!


Camira basenji - naklejka na samochód

I najładniejsza koszulka z basenji jaką dotychczas widziałam - planujemy kupić sobie na wakacje !



  Na razie tyle, ale cdn :)

wtorek, 16 lutego 2016

Życie codzienne z basenji

       W odpowiedzi na pytanie o to jak wygląda prawdziwe życie z basenji postaram się opisać co i jak w domu i na spacerze.
A przynajmniej przybliżę jak to wygląda u nas :)

    Trzeba od razu zaznaczyć, że cała nasza rodzinka ekspertami od psów, a już na pewno od tej rasy nie jest i pewnie popełniliśmy całą masę błędów, ale ciągle się uczymy, ćwiczymy  i poznajemy.

Camira to nasz pierwszy w życiu pies, a rasa jak to podają wszelkie dostępne źródła, łatwa nie jest...

     Zacznijmy od szczeniaczka - nie było źle, wszystkie meble popsikaliśmy sprayem odstraszającym i nakupiliśmy mnóstwo gryzaków, bo szczeniak lubi gryźć. Mała nie zostawała sama w domu, praktycznie zawsze ktoś ją pilnował. Większych strat nie było (poza wibrującym smartfonem, który nieopatrznie pozostawiono na łóżku i zjedzoną okładką książki).

      Camirka generalnie nie niszczy nic w domu, kiedy zostaje sama leży na łóżku lub posłaniu i czeka na nasz powrót - ale nie zostawiamy jej na dłużej niż na  1 do 2 godzin. Kabel od komputera na wszelki wypadek odpinam, krzesła przysuwam do stołu, bo zdarzyło się, że po stołku wskoczyła sobie na stół i zjadła chlebuś ze śniadanka :)  Pokoje dziewczyn są pozamykane - bo kocha waciki kosmetyczne, wyciąganie papierków i niezjedzonych w szkole kanapek... Piloty od TV na stole.

Na wszelki wypadek :)))))))


      To strasznie przylepny pies, który uwielbia przytulanie i spanie przy nas. W ciągu dnia daje znaki żeby iść z nią się położyć :)
Oczywiście śpi u nas w nogach - pomimo wielu prób nauczenia jej spania w kojcu (teraz żałujemy, że  w ogóle próbowaliśmy, trzeba było od razu malucha zabrać do łóżka!)
      Zabawkami jest mało zainteresowana - lubi gryzaki, gonienie za zabawką na sznurku (ale do tego zdrowie ma tylko młodsza córka) i naukę różnych nowych komend - choć u nas jest problem z nagradzaniem bo z uwagi na chorobę, smaczków nie można zbyt wiele dawać.

Nie bawi się jednak długo, zazwyczaj kilka minut, a potem przytulanko !!!!!!!!  :)



     Teraz przechodzimy do spacerów!

Camira - 5 miesięcy

    Tu nadmienię, że Cami gdy miała 3-4 miesiące chodziła do "psiego przedszkola"- tam nauczyła się bawić z innymi pieskami, podstawowych komend (siad, leżeć, do mnie itp.)  - wszystko to pięknie wykonuje w domu!


 Na polu (dworze) jest z tym niestety różnie...  :(

     Mieszkamy przy parku, gdzie jest duuuużo psiaków, są też kaczki i Camira wiecznie czuje zew - chce poznać się z każdym pieskiem i niestety ciągnie...
Z niektórymi psiakami bawi się pięknie i goni po "bezpiecznej (tzn. oddalonej od ulicy) części" parku, jednak ze smyczy można ją odpiąć tylko kiedy jest jeden lub dwa psy. Jeżeli jest więcej psów to nie spuszczamy jej ze smyczy gdyż "jak się wyrwie" do innego psa to na nic nie reaguje.
     Niestety jest to niesamowicie szybka rasa i nie ma co liczyć na złapanie psa, jeśli on tego nie chce. A czasami nie chce!
Kiedyś świetnie bawiłyśmy się na śniegu w "bezpiecznej części" gdy nagle, bez powodu, Camira zabrała się i poszła sobie. Nie biegła, nie uciekała tylko lekkim truchcikiem poszła sobie wzdłuż ogrodzenia (przywoływanie, cmokanie, uciekanie w drugą stronę - na nic się zdały). Wreszcie kiedy znikła mi już prawie z oczu pobiegłam za nią i znalazłam po drugiej stronie ulicy przy śmietniku... Tam zagoniłam za siatkę i złapałam, choć wcale tego nie chciała.
     Innym razem zdjęła sobie zbyt luźną obróżkę (szelki też potrafi zdjąć!!!!) podczas spaceru z córką i znowu zwiała do psów, które były po drugiej stronie ulicy i szczekały.

    Na szczęście w ciepłe dni mamy w okolicy pola oraz lasek nad rzeczką i tam spokojnie można Camirę odpiąć ze smyczy - wtedy goni jak oszalała, pilnuje się i zbyt daleko nie oddala, ze spotkanymi psami wariuje i jest super!!!

    Chciałam zapisać ją na szkolenie, ale do trenera, który ma doświadczenie z tą rasą (bo to nie to samo co owczarki czy labradory), ale jeszcze żaden do którego wysłałam maila się nie odezwał...

    Camira jest z nami już rok i ciągle z nią ćwiczymy (przywołanie, nie ciągnięcie smyczy itp.) i choć czasem tętno na spacerze wzrasta...
                                                          to nie zmienilibyśmy jej na żadną inną!!!


Camira - 1 rok


wtorek, 2 lutego 2016

Ferie z pieskiem

      W poszukiwaniu fajnego miejsca na ferie zimowe z psem wywiało nas do Czarnej Góry niedaleko Lądka Zdroju.

       Tam w pensjonacie "Wichrowe Wzgórze" spędziliśmy tydzień z naszą ukochaną Camirką.
Pensjonat usytuowany jest na uboczu, przy niewielkiej i mało uczęszczanej drodze, ok. 800 m od stacji narciarskiej. Wreszcie odpoczęliśmy od krakowskiego smogu i odetchnęliśmy świeżym powietrzem.

Jak przystało na Wichrowe Wzgórze wiało solidnie ale mimo to wieczorne spacery z naszym pieskiem, przy świetle rozgwieżdżonego nieba i latarki były niezwykle urokliwe :)

"Wichrowe Wzgórze"
    Sama stacja narciarska Czarna Góra jest świetnie położona i dobrze wyposażona - no może poza dwuosobową kanapą, pod wiele mówiącą nazwą "Babcia", który to wyciąg jest po prostu stary choć działał bez zarzutu...
Trasy narciarskie przy "Babci" mają prawie 2 km zjazdu każda (czerwona i czarna - ta ostatnia niestety nie była czynna ale może to i dobrze...), a druga co do długości "Żmija" ma po 1200 m zjazdu, w dwóch kierunkach (obie trasy czerwone). Gdyby tylko temperatura była na minusie to pewnie byłyby lepiej przygotowane. Niestety pogoda była prawie wiosenna i samo ratrakowanie nie na wiele się zdało.

Widok ze szczytu przy wyciągu "Babcia" - "Wichrowe Wzgórze" widoczne na polanie u podnóża góry na przeciwko. 

     Okolica jest przepiękna, zarówno pod względem ukształtowania terenu, zalesienia i zachowanych zabytków (tu wspomnę tylko ogromną twierdzę w Kłodzku   i przepiękny pałac w Kamieńcu Ząbkowickim). Warte zobaczenia są również: jaskinia Niedźwiedzia i kopalnia uranu.
      Niestety typowa dla tego regionu poniemiecka zabudowa zagrodowa - przepiękne domy z budynkami  gospodarskimi, tak charakterystyczne dla tego terenu są w dużym stopniu zaniedbane, a w wielu miejscach rozpadające się lub wręcz porzucone i straszące.

     Jeśli chodzi o jedzonko to szczerze polecam restaurację zlokalizowana na wyjeździe z Lądka Zdroju w kierunku Stronia Śląskiego, mieszczącej się przy stadninie koni, pod nazwą "Willa Marianna" - jedzenie przepyszne, pięknie podane - kucharz jest po prostu mistrzem w swym fachu. Stek boski, ravioli i spaghetti z kurkami - genialne, pyszny ser po czesku, cheeseburgery i sałatki. Restauracja działa sezonowo i od niego również menu jest uzależnione.
Oj warto tam zajrzeć !!!

Stek w sosie z zielonego pieprzu.


      A jak nasza Camirka się odnalazła w nowy miejscu?

Niestety pomimo bardzo dużego terenu wokół pensjonatu, po którym Cami miała biegać, musieliśmy się ograniczyć do biegania na długiej smyczy, gdyż pies naszej gospodyni miał pozostawiane do jedzenia gotowane kości wieprzowe i Camusia gdy tylko je zwęszyła nie była w stanie skupić się na niczym innym...
i nikogo już nie słuchała :(

Następnym razem musimy szukać domu  tylko dla nas i z ogrodzeniem :)




poniedziałek, 11 stycznia 2016

Zewnątrzwydzielnicza niewydolność trzustki u psa



     Pewnie zastanawialiście się czemu na ostatnim zdjęciu (świątecznym) Camira jest taka szczupła wręcz chuda... ?

Niestety prawda jest taka, że okazało się, iż cierpi na zewnątrzwydzielniczą niewydolność trzustki.

A zaczęło się od tego, że po zabiegu sterylizacji bezustannie miała biegunkę, tłustą, śmierdzącą, obfitą, która 
z każdym dniem się nasilała. Zaczęła zjadać na spacerach inne kupki. Doszło do tego, że z pupki wylewał się sam tłuszcz. 
Gdzie siadła tam zostawała tłusta plamka... 

Kiedy córka zauważyła, że pies traci sierść na pupce poszłyśmy do lekarza (wspominałyśmy o tym problemie już wcześniej, przy zdjęciu szwów ale dostałyśmy tylko preparat uzupełniający florę bakteryjną).
Po zrobieniu wszystkich badań: na pasożyty i badań krwi lekarka stwierdziła zapalenie trzustki 
i przepisała leki. 

Pies nie miał boleści brzuszka, był wesoły, ładnie jadł ale biegunka nie mijała.

Z wagi 7,700 Camira spadła na 6,900. Co właśnie widać na zdjęciach...

W Wigilię kiedy nadal kupka była niezmiennie rzadka poszliśmy do innego weterynarza i okazało się, że diagnoza niestety była błędna... !!!!

Na podstawie badań krwi, a dokładnie wskaźnika  TLI, który według norm powinien zawierać się 
w przedziale < 5-35 >, u naszej suczki był mniejszy niż 1. 
Jest to oczywisty fakt wskazujący na niewydolność trzustki.

Taka była diagnoza - a jej efektem jest podawanie do każdego posiłku składającego się tylko 
i wyłącznie ze specjalistycznej karmy dietetycznej enzymów trawiennych :(

Nasz piesek nie może jeść tłustych i bogatych we włókna pokarmów. 

Na szczęście karma (Royal Canin Gastro Intestinal Low Fat) z  enzymami (Kreon 25000) jej smakuje, ładnie przybiera na wadze (choć powolutku) i sierść odrasta! 

A energia ją wręcz rozpiera !